WIARA NA TRUDNE CZASY DZIEŃ XCVIII
Warszawa
08.04.2023
WIELKA SOBOTA
Foto: archiwum własne
Jak co roku tłumnie idziemy ze święconką do kościoła. Z rozmów i obserwacji wynika, że część osób przychodzi poświęcić pokarmy, że względu na tradycję albo żeby babci nie było przykro.
Pamiętam z dzieciństwa, że to było naprawdę duże wydarzenie. Samo przystrojenie koszyczka trwało bardzo długo. Wszystkie smakołyki próbowaliśmy upchać na tej malutkiej powierzchni - i białą kiełbasę i podwawelską. I szynkę i baleron i pasztet. I chlebek jasny - ciemny był wykluczony - kojarzył się z wojną i obozami. Nie mogło zabraknąć miejsca na słodkości oraz jajka i w skorupkach pomalowane i choć z jedno bez skorupki, które nam potem służyło do życzeń i dzielenia się. Jeszcze baranek - taki z cukru i kurczaczek. To miał być koszyk obfitości aby ta obfitość towarzyszyła nam przez cały rok. I musze powiedzieć, że to się sprawdzało bo u mnie w domu zawsze dobrze i dużo się jadło. Co zresztą widać na fotografiach. I ta wielka radość, że można wreszcie zjeść kiełbasę, szynkę , baleron czy pasztet. Delektować się mazurkiem i rozpływającym się w ustach sernikiem z masą rodzynek.
Teraz to już tak nie działa.
Msza Wigilii Paschalnej
Transmisja z Watykanu
Jaki piękny koszyk !
OdpowiedzUsuńDziękuję ! Pani też pewnie jest śliczny
UsuńPiękna tradycja
OdpowiedzUsuńMa Pan rację
UsuńDziękuję
Usuń