WIARA NA TRUDNE CZASY DZIEŃ CCXXX

Warszawa

18.08.2023

                                                                              TWIERDZA ZMARTWYCHSTANEK                                                     

                                                                                       Foto: archiwum własne

Twierdza Zmartwychwstanek, która nigdy nie została zdobyta przez Niemców

Cytat:

"Historia zmartwychwstanek na Żoliborzu sięga początku XX wieku. Już w czasie I wojny światowej siostry prowadziły działalność charytatywno-wychowawczą. Szybko powstał potężny kompleks naukowy, obejmujący przedszkole, szkołę podstawową, gimnazjum oraz liceum. W latach 30. liczba uczennic szkół zmartwychwstanek sięgała 800.

1 września 1939 roku siostry, jak zwykle, rozpoczęły rok szkolny. Okupant kazał przerwać nauczanie. Jednak zmartwychwstanki przez cały okres wojny prowadziły tajne lekcje – najpierw w gimnazjum i liceum, a od 1943 roku także w szkole powszechnej – które trwało aż do wybuchu powstania. Co ciekawe, w żoliborskim liceum, mimo wojennej zawieruchy, co roku odbywały się matury.

Klasztor zmartwychwstanek od początku wojny był silnym ośrodkiem konspiracyjnym. Nie tylko ze względu na tajne nauczanie, które w latach okupacji objęło nawet tysiąc dzieci. Już w 1942 roku, za zgodą sióstr przełożonych – matki Małgorzaty Dąbrowskiej oraz s. Przybyłowicz – klasztor był przygotowywany do pełnienia roli szpitala polowego. Szykowano się na ogólnopolskie powstanie.

Praca wrzała. Służba zdrowia Obwodu II AK zaopatrywała budynek na Krasińskiego 31 w odpowiedni sprzęt medyczny i lekarstwa. S. Amata Proszko – zaprzysiężona w Armii Krajowej lekarka – odpowiadała za organizację szpitala. Misja jego stworzenia była tak dobrze zakonspirowana, że nie wiedzieli o niej nie tylko Niemcy (którzy stacjonowali w pobliskim Instytucie Chemicznym), ale także wiele mieszkających na Żoliborzu zakonnic.

1 sierpnia, godz. 17. Wybucha powstanie. Klasztor Zmartwychwstanek zamienia się w ogromny szpital powstańczy. Na Żoliborzu strzały padają przed „Godziną W”, więc Niemcy rewidują budynek, ale niczego nie znajdują.

Do 3 sierpnia Niemcy respektują postanowienia konwencji genewskiej i nie ostrzeliwują klasztoru. Nie stanowi on punktu obronnego powstańców, jest szpitalem. Zresztą, przez pierwsze dni – co ciekawe – siostry opiekują się w nim rannymi Niemcami. Po 3 sierpnia hitlerowcy rozpoczynają regularne ostrzeliwanie budynku – z samolotów oraz pociągu pancernego z pobliskiego Dworca Gdańskiego.

Na ul. Krasińskiego staje powstańcza barykada. Klasztor stanowi ważny punkt na linii obrony Żoliborza oraz na mapie komunikacji walczącej stolicy – jest tu właz do kanału, którym powstańcy przedostają się na Stare Miasto.

Szpital z czasem zaczyna pełnić funkcje obronne. Wszystko przez przypadek. 17 sierpnia na Krasińskiego podjeżdża kolumna niemieckich ciężarówek wypełnionych po brzegi bronią. To łakomy kąsek dla powstańców, którzy przejmują niemiecką broń.

Odwet Niemców przychodzi szybko. Jeszcze tego samego dnia hitlerowcy chcą odbić kolumnę. Powstańcy odpierają atak, ale muszą ewakuować szpital do pobliskich domów. Klasztor zmartwychwstanek staje się twierdzą – silnie ufortyfikowaną, z zaminowanym przedpolem. Choć trwa napór wroga, w murach budynku odbywają się nawet imprezy kulturalne, np. wieczorek recytacji Zofii Małynicz.

Ostatnie dni powstania są dla Twierdzy Zmartwychwstanek najtrudniejsze. 29 września Niemcy nacierają na klasztor. 2 tys. hitlerowskich żołnierzy, 16 czołgów, 6 dział oraz goliaty, artyleria i samoloty. Na 117 powstańców.

Tego dnia oddział „Żyrafy” trafi 2/3 załogi broniącej klasztor. O 18.30 powstańcy opuszczają Twierdzę. Ale – o dziwo! – hitlerowcy nie zajmują klasztoru. Nawet po stłumieniu powstania. Dlatego szybko zostaje on nazwany Twierdzą nigdy nie zdobytą przez Niemców. Oficjalnie – bali się oni, że budynek jest zaminowany. Ja uważam, że chodziło o coś więcej niż tylko miny.

Niemcy zniszczyli 80 proc. klasztoru. Dzisiejszy kościół św. Jana Kantego, a z drugiej strony – bloki na ul. Popiełuszki stoją na terenie dawnej Twierdzy. Siostry opowiadały, że przed wojną można było jeździć z jednego końca korytarza na drugi rowerem. I się zmęczyć. Dziś budynek na Krasińskiego 31 pod względem wielkości nie przypomina tego z lat przedwojennej świetności. Nosi za to rany powstania."

Źródło: https://pl.aleteia.org/2016/08/17/uczylam-sie-w-powstanczym-szpitalu/




Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

WIARA NA TRUDNE CZASY DZIEŃ CXCV

WIARA NA TRUDNE CZASY DZIEŃ CCIV

WIARA NA TRUDNE CZASY DZIEŃ CXCVIII