WIARA NA TRUDNE CZASY DZIEŃ CCLXVIII

Warszawa

25.09.2023


                                                                               NIEZŁOMNI LIDERZY KOŚCIOŁA              

                                                                                       Foto: domena publiczna

Ta historia wydarzała się dokładnie 70 lat temu, w piątkowy wieczór 25 września 1953 roku w Warszawie, na ulicy Miodowej. Historia o niezłomnych liderach kościoła katolickiego. 

Cytat:

"Usłyszałem kroki skierowane do mego mieszkania. Przyszedł ksiądz Goździewicz. Melduje, że jacyś panowie przyszli z listem od ministra Bidy do biskupa Baraniaka i proszą o otwarcie bramy. Wyraziłem zdziwienie: "O tej porze? Tknięty przeczuciem, wstałem i ubrałem się. Istotnie, w bramie stało kilka osób i mocno szturmowało klamkę." – notował kard. Wyszyński.

Zszedł na dół, gdzie już funkcjonariusze prowadzili biskupa Baraniaka. Kazał otworzyć im bramę domu.

– Ci panowie chcieli strzelać – mówi biskup Baraniak.

– Szkoda. Wiedzielibyśmy, że to napad, a tak to nie wiemy, co sądzić o tym nocnym najściu – mówi Prymas.

W pewnym momencie pies Baca, zamieszkujący w Domu Arcybiskupów, rzuca się na jednego z funkcjonariuszy i rani go w nogę. – Jest zdrowy! – zapewnia rannego Prymas i jednocześnie prosi posługującą siostrę o jodynę do opatrzenia rany.

Czytałem, ale nie przyjmuję do wiadomości

Wszyscy przechodzą do Sali Papieży. "Jeden z przybyłych wystąpił oficjalnie z wymówką, że władzy państwowej nie otwiera się drzwi. Wyjaśniłem – pisze prymas – że dotąd jeszcze nie wiem, czy mam przed sobą przedstawicieli władzy, czy napad. Żyjemy tu na pustkowiu, wśród ruin i gruzów, i dlatego w nocy nikogo nie wpuszczamy. Tym bardziej, że ci panowie "w bramie" zaczęli od kłamstwa. Wreszcie wszystko się wyjaśniło. Jeden z panów zdjął palto, wyjął z teki list i otworzywszy – podał papier, zawierający decyzję Rządu z dnia wczorajszego. Mocą tej decyzji mam natychmiast być usunięty z miasta. (…) Prosił, bym to przyjął do wiadomości i podpisał. Oświadczyłem, że do wiadomości tego przyjąć nie mogę, gdyż w decyzji nie widzę podstaw prawnych". Prymas jednak zgadza się napisać na dokumencie, że go czytał, ale zaznacza, że domu dobrowolnie nie opuści.

Funkcjonariusze wydają polecenie, aby spakował osobiste rzeczy. Kardynał odmawia. Funkcjonariusze zaczynają się denerwować. Namawiają posługującą tu siostrę, by ona przekonała prymasa do spakowania. Ten jej odpowiada: Siostro, nic nie zabieram. Ubogi przyszedłem do tego domu i ubogi stąd wyjdę. Siostra składała ślub ubóstwa i wie, co on znaczy."

Na podstawie materiałów prasowych Archidiecezji Warszawskiej oraz "Zapisków Więziennych", wyd. Apostolicum 1995.

Źródłohttps://www.onet.pl/informacje/stacja7/jak-ub-aresztowalo-prymasa-tysiaclecia-ci-panowie-chcieli-strzelac/mt220eq,30bc1058

                                                          
                                                                                Foto: Narodowe Archiwum Cyfrowe

Cytat:

Paradoksalnie okres internowania okazał się czasem szczególnie owocnym w życiu duchowym prymasa, co miało niebagatelny wpływ na przyszłość Kościoła w Polsce. W warunkach zewnętrznego zniewolenia pozostał on człowiekiem wewnętrznie wolnym. Modlił się za swoich oprawców i – jak sam wyznał w Zapiskach więziennych – nie zmusili go do tego, by ich nienawidził. Czas przymusowego odosobnienia potraktował jako rekolekcje, które wzmocniły jego siłę ducha i zahartowały go na czas walki o dusze narodu w następnych dekadach."

Źródłohttps://stacja7.pl/historia/zabral-brewiarz-rozaniec-i-podany-mu-w-ostatniej-chwili-plaszcz-70-rocznica-aresztowania-prymasa-wyszynskiego/

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

WIARA NA TRUDNE CZASY DZIEŃ CXCV

WIARA NA TRUDNE CZASY DZIEŃ CCIV

WIARA NA TRUDNE CZASY DZIEŃ CXCVIII