WIARA NA TRUDNE CZASY DZIEŃ CCXLIV
Warszawa
01.09.2023
II WOJNA ŚWIATOWA
Foto: domena publicznaNiektóre epizody wojny rozgrywały się nawet w Arktyce i Ameryce Północnej. Poza większością państw europejskich i ich koloniami, brały w niej udział państwa Ameryki Północnej i Ameryki Południowej oraz Azji. Głównymi stronami konfliktu były państwa Osi i państwa koalicji antyhitlerowskiej (alianci). W wojnie uczestniczyło 1,7 mld ludzi, w tym 110 mln ludzi z bronią. Według różnych szacunków zginęło w niej od 50 do 78 milionów ludzi.
Za datę rozpoczęcia wojny przyjmuje się 1 września 1939 roku – atak Niemiec na Polskę. 3 września przystąpiły do wojny Wielka Brytania i Francja (w piśmiennictwie zachodnim podaje się czasami tę drugą datę jako początek wojny światowej). Niektórzy historycy za początek wojny światowej uznają wojnę chińsko – japońską, rozpoczętą 7 lipca 1937 roku najazdem wojsk japońskich, jednakże aż do 1941 roku konflikt ten pozostawał lokalny. W historiografii radzieckiej i aktualnie rosyjskiej używane jest pojęcie wielkiej wojny ojczyźnianej – rozpoczęła się ona 22 czerwca 1941 atakiem niemieckim, a zakończyła w dniu 9 maja 1945. Formalnie Stany Zjednoczone wojnę rozpoczęły 7 grudnia 1941 w wyniku japońskiego ataku na bazę amerykańskiej marynarki wojennej Pearl Harbor na wyspie Oʻahu.
Wojnę definitywnie zakończyło podpisanie aktu bezwarunkowej kapitulacji Japonii 2 września 1945."
Źródło: Wikipedia
Powyższy tekst to oczywiście suche fakty, informujące bez żadnych emocji o II wojnie światowej. W mojej rodzinie wojna była zawsze obecna i chyba nadal jest chociaż tych , którzy ją przeżyli dawno już obok mnie nie ma. Pozostają wspomnienia.
Chciałabym dziś przytoczyć fragment wywiadu jaki w 2013 roku udzielił mi śp. Adam Drzewoski ps. "Benon" , bohaterski żołnierz Batalionu "Pięść" . W tym fragmencie jest nie tylko o wybuchu wojny ale też o przedwojennym wychowaniu, które miało wielki wpływ na charaktery ówczesnych młodych Polaków. Osobiście bardzo miło wspominam Pana Adama. Zagrał w jednym z moich filmów. To był niezwykle skromny, bardzo kulturalny człowiek. Taki prawdziwy Powstaniec Warszawski. Bardzo mi Go brakuje.
Foto: archiwum własne
Cytat:
"Jak pan wspomina Warszawę? Tę przedwojenną? Wychowanie młodzieży?
- Długo można byłoby o tym opowiadać. Oczywiście we wspomnieniach najważniejsza jest
rodzina. Ale później kolejno trzy szkoły w których zetknąłem się najpierw z zuchami potem z
młodzieżą harcerską. Pierwsza była szkoła powszechna na ulicy Miedzianej, później gimnazjum
im. Lelewela na ul. Złotej. Tam zostałem członkiem 5. Drużyny Harcerskiej. Mam wrażenie, że
to był przełomowy moment w moim życiu. Oczywiście brałem później udział w różnych
kursach, skończyłem m.in. kurs sanitarny co miało oczywiście duży wpływ na moje losy w
czasie wojny, ale dziś z pewnością mogę powiedzieć, że mnie i wielu moich rówieśników
ukształtowało właśnie harcerstwo.
Nasza warszawska drużyna była jedną z pierwszych w niepodległej Polsce. Dużo zawdzięczam
patriotycznej atmosferze jaka tam panowała. Uczyliśmy się zachowań paramilitarnych ale była
to przede wszystkim wspaniała szkoła życia dla młodych ludzi. To wszystko gdzieś w nas
zostało. Dlatego gdy później wybuchła wojna a potem Powstanie, nie miałem wątpliwości,
uważałem za swój obowiązek, że muszę w tym wszystkim uczestniczyć.
Jak wspomina Pan pierwsze dni wojny?
- Moja wojna z Niemcami zaczęła się wiosną 1939 roku. Polski Czerwony Krzyż organizował
wtedy kursy sanitarne. Uczono nas bandażowania, zakładania usztywnień na ręce, nogi.
opatrywania niezbyt głębokich ran i sztucznego oddychania. Kiedy wybuchła wojna piewszego
czy drugiego września przybył do mnie goniec, z informacją, że mam się zgłosić do szpitala św.
Rocha na Krakowskim Przedmieściu. To budynek z prawej strony głównego wejścia na teren
Uniwersytetu Warszawskiego. Teraz są tam jakieś kluby studenckie ale jest tabliczka, że był tam
szpital św. Rocha. I właśnie w tym szpitalu zaczęła się moja działalność wojskowa. Zostałem
przydzielony na salę operacyjną jako pomoc sanitarna. Pracowałem tam przez pierwszy tydzień.
Po tygodniu ukazał się ten nieszczęsny rozkaz wzywający młodych ludzi do opuszczenia
Warszawy. Tak rozpoczęła się moja wędrówka. Mam jeszcze ze sobą tę mapę, taki pamiętnik z
miejsc, gdzie byłem. Najpierw dotarłem do Kowla. Gdy mieliśmy jechać z Kowla do Łucka, na
teren Polski wkroczyli Rosjanie. Pociąg którym jechaliśmy został skierowany do Brześcia nad
Bugiem ale nim dojechaliśmy Brześć też zajęli Rosjanie. Zgarnęli nas wszystkich. Oficerów od
razu oddzielili i odprowadzili do fortów brzeskich. Wiadomo co się później z nimi stało. A nas
żołnierzy (miałem na sobie mundur harcerski) puścili wolno na miasto. Spędziłem tam chyba
miesiąc. Sprzedałem zegarek, kupiłem ubranie cywilne, bo tak było łatwiej poruszać się po
mieście. Gdzieś powstał jakiś komitet, można było u nich coś zjeść. I wciąż obiecywano, że jak
dojdzie do bliższego porozumienia między Niemcami a Rosją to będzie można oficjalnie przez
most z jednej strony rosyjski z drugiej niemiecki przejść na tereny zajęte przez Niemców. I tak
początkowo było, ale przepuszczali tylko tych którzy mieli dokumenty, że pochodzili ze Śląska,
z poznańskiego lub z Pomorza. Tylko tych Niemcy zabierali na swoją stronę. Innych nie chcieli.
Kiedy Rosjanie zaczęli wygarniać ludzi z miasta i gromadzić na terenie dworca kolejowego
postanowiliśmy z kolegą uciec. Przeprawiliśmy się przez Bug na niemiecką stronę. Nikt się
nami specjalnie nie zainteresował.
Jak wyglądała ta przeprawa?
- Przeszliśmy dość daleko wzdłuż brzegu Bugu, żeby odejść od terenu, który kontrolowali
Rosjanie. Nad samym brzegiem Bugu żadnych posterunków rosyjskich nie było. Kiedy
zorientowaliśmy się, że w wodzie nas nikt nie ustrzeli przeszliśmy, bo Bug był dość płytki, na
drugą stronę, gdzie już byli Niemcy. No i później, po kolejnych dwóch dniach wędrówki,
wróciłem do Warszawy. Oczywiście po odżywieniu i odmyciu się zgłosiłem się do gimnazjum,
które uruchomili Niemcy, wkrótce jednak zostało ono zamknięte.
Jak przyjęli Pana powrót rodzice?
- Mama to już mnie opłakała, była pewna, że nie wrócę. Ojciec wciąż powtarzał, że na pewno
żyję. Gdy wróciłem przyjęli mnie po prostu jak syna, z radością. Później to już czas służby
małego sabotażu w drużynie harcerskiej, to co później nazwano Szarymi Szeregami. Dość
szybko trafiłem do służby łączników Muszkieterów Bradla. Trwało to około roku, bo później
jak Muszkieterzy się rozsypali, po zdradach Kalksteina i innych, zostałem „przekazany” do
nowotworzonego się oddziału wywiadu dowodzonego przez Stanisława Jankowskiego
„Agatona”, który w końcu 42 roku skakał do Polski i odpowiadał za organizację technicznej
strony wywiadu. Wydział nazywał się WD-68. Była to legalizacja i technika
Foto: archiwum własne
Przedwojenne wychowanie a teraz? Strach pomyśleć o naszej młodzieży gdyby nie daj Boże wybuchła u nas wojna.
OdpowiedzUsuńDlatego ważne jest według mnie wprowadzenie do szkół zajęć paramilitarnych. Kiedyś było przysposobienie obronne.
UsuńWojna to straszna rzecz aby nigdy nas nie spotkała
OdpowiedzUsuńNigdy !
UsuńPowinna wrócić obowiązkowa służba wojskowa.
OdpowiedzUsuńAlbo przeszkolenie wojskowe
UsuńBardzo fajny blog, który porusza bardzo wiele ważnych tematów z naszej historii i wiary.
OdpowiedzUsuńDziękuję
UsuńPiękne wspomnienie przedwojennej Polski
OdpowiedzUsuńTeż tak sądzę
UsuńBardzo piękny i wzruszający wywiad
OdpowiedzUsuńDziękuje
UsuńWojna oznacza śmierć - zawsze giną ludzie.
OdpowiedzUsuńNiestety to prawda
UsuńMiała pani szczęście poznać tak wartościowych ludzi jak pan Drzewoski. Cześć Jego pamięci !
OdpowiedzUsuńJestem niezmiernie dumna z tego faktu
UsuńTak mało uczyłam się w szkole o wojnie, szkoda, że nikt nam nie przekazywał wiedzy o takich ludziach jak ten pan Drzewoski
OdpowiedzUsuńWiele osób i Instytucji jest zaangażowanych aby przywrócić Im pamięć
UsuńI trzeba ich wszystkich wspierać
UsuńCiekawe co by zrobiła teraz młodzież? Pewnie by się zgubiła bez telefonu.
OdpowiedzUsuńTrzeba mieć nadzieję i edukować
UsuńW Polsce nie ma chyba rodziny, która by nie straciła kogoś bliskiego
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę
Usuń